Nie mają go na fotograficznym celowniku tylko zapaleni japońscy turyści. Zobaczyć go można także na hollywoodzkich ekranach. „Bond. James Bond.“ Pod tym nazwiskiem widniała tu rezerwacja. Grał bowiem hotel Splendid, w którym w filmie Casino Royale mieszkał sam agent 007 z licencją na zabijanie. Poza głosem nieśmiertelnego twardziela pojawia się tu coś o wiele bardziej delikatnego. Swojego ostatniego koncertu nie dokończyła tutaj pieśniarka Edith Piaf w filmie o tym samym tytule.

Więc teraz – włączcie piękną piosenkę od Edith, wskoczcie w czarny smoking. A teraz już jesteście gotowy, żeby przeżyć film na własnej skórze. Mówiąc metaforycznie, oczywiście. Nie chcecie przecież przeżyć podobnych problemów jak nasi filmowi bohaterowie.